niedziela, 5 sierpnia 2012

Londyn


Udało mi się znaleźć kilka fotek z Londynu, w sumie głównie temu, że prawie cały post ( tym za chwilę) i większość mojego czasu ostatnio jest mu poświęcona :) Stało się, decyzja podjęta, wyprowadzam się do UK, do października jestem w Polsce, więc jeśli ktoś ma jakieś zaległe, obecne albo przyszłe sprawy, to piszcie, dzwońcie, whateva ;)

Studia na polibudzie na razie zawieszam, a podyplomowe kończę zgodnie z planem we wrześniu. Pomysł na Londyn mam taki, żeby przez pierwszy rok pomieszkać i pożyć i zobaczyć jak to jest na emigracji, w trakcie być może latać na kolejne studia podyplomowe do Polski (decyzja w trakcie podejmowania), a tam na miejscu pracować i douczyć się języka. Po roku zobaczę, albo zostanę i będę pracował, albo pójdę na studia tam, albo wrócę, albo wyjadę dalej. Potencjał jest, trzymajcie kciuki :)

Do posłuchania dziś London in the Rain zasłyszane ostatnio w Radiu Rewers, i tak paradoksalnie to sprawdzałem ostatnio i w Londynie liczba dni deszczowych jest mniejsza niż Kato :P Jako drugi artysta już nielondyński (ale z Oxfordu) Deco Child. Gość jest chyba w moim wieku, ale muzycznie daje bardzo bardzo radę - jednym słowem - polecam :)

Variety Lab - London in the Rain by Stevie Spun 2 Deco Child - 'S&G' by Ninja Tune

piątek, 1 czerwca 2012

Melon


Piosenka Herbiego podrzucona poniżej to zdecydowanie jeden z najlepszych utworów, który ostatnio odsłuchuję :) Motywy, które się tam pojawiają są geniuszem w swojej prostocie i stwierdzam, że takie też jest życie - składa się z prostych tricków i wystarczy być konsekwentnym. Tyle, wystarczy chcieć, określić plan i działać. Doradziłem to zresztą Mattowi na początku tego roku, a sam de facto (przyznaję się ze wstydem) uczciwie zrobiłem to dopiero wczoraj, ale mantra "umysł jak woda" to stan warty zachodu :) A, tak BTW. Zepsuł mi się obiektyw dlatego jest okazja wrócić do starych zdjęć tak jak to Kasi powyżej.

Herbie Hancock - Cantaloupe Islan by Adricla

poniedziałek, 24 października 2011

Wiedeń i Zagrzeb
















Wakacje się skończyły, chyba w ten sposób trzeba zacząć. I nie chodzi tu o temperatury za oknem, które generalnie nie zachęcają do niczego, tylko bardziej o fakt przejścia z letniego letargu do zimowej aktywności. Bo ileż można hiperwentylować się rzeczywistością, która i tak pozostanie czarno-biała? Kto jest szary ten przegrywa, taka prawda i takiż sam ból w dupie.

Powyżej trochę zdjęć z Wiednia i Zagrzebia, a resztę znajdziecie na picassie. Rozpisywać się o wyjeździe nie będę bo i po co.

Gdzieś tam w sieci odpaliłem wczoraj drugiego bloga - technicznego tym razem. I pewnie tam będę pisał więcej niż tu, bo bullshit trzeba umieć pisać (kominkowa pseudokontrowersja w modzie), a pisanie techniczne przychodzi łatwiej (pewnie kwestia stosunku czytanej literatury beletrystycznej do technicznej ma kluczowe znaczenie). I skoro już na książki zeszło to "Sztuka Wojny" Sun Tzu zaskoczyła mnie swoja aktualnością gdy przenieść ją na grunt marketingowy bądź stosunków międzyludzkich, imho ponadczasowe dzieło z niej.

Muzycznie trochę się w ostatnim okresie działo i chyba się udało rozwiązać problem czego by tu posłuchać, choć on akurat wraca cyklicznie. Z perspektywy tych ponad 100 artystów, których widziałem live w tym roku niestety muszę stwierdzić, że wtórności muzycznej szarości jest dużo, ale jest też jazz, który staram się zrozumieć.

Little Dragon - Twice (16bit remix) by PannaNikt

The Q4 - One Of These Days by sopedradamusical